sobota, 30 marca 2013

Wesołych Świąt !

Wesołych Świąt wy gołąbki moje :) Mimo,że za oknami biały śnieg wszędzie, to i tak wesoło będzie ^-^
..........@..@..@........@...@...@
........@............@....@.................@
........@.......((....@...../)/)........@
..........@.....(=':')........(':'=).........@
............@...(..(")(")..(")(")..)...@
................@.....................@
....................@.............@
............... .........@.....@
.............................@
Moc prezentów od zajączka
co koszyczek trzyma w rączkach
Wielu wrażeń, mokrej głowy
w poniedziałek dyngusowy.
Życzę jaja święconego
i wszystkiego najlepszego!

piątek, 15 marca 2013

Chapter 2 " Czar wspomnień "

Jeszcze raz PRZEPRASZAM za długość rozdziału , ale to początek i nie wiem jak się tu szczególnie rozpisywać. :)
~*~
Wiatr na Londyńskich ulicach umiał skutecznie uprzykrzyć  życie .  Z głowy nie umykał mi obraz kuzynki w tym strasznym miejscu.  Biedactwo, ona tam cierpi i jak na razie byłem wobec tego bezsilny.
- Ładna jest - Harry wypowiedział te słowa już chyba trzydziesty raz.
Każdy odetchnął.
- Tak,wiemy. Coś wspominałeś - odparł zgryźliwie Zayn.
Zerknąłem na Charlotte, która całą drogę szła w ciszy, patrzyła przed siebie i zupełnie nie zwracała uwagi na to co się dzieje. Przypominała mi mnie w tej chwili. Pewnie też myślała o Brittany.
Swoją drogą to ma bardzo ładne włosy.
- Od kiedy przyjaźnisz się z Britt ?  - Liam skierował do niej pytanie, na skutek czego odwróciła się.
- Od urodzenia. Nasze mamy nawet leżały razem na porodówce. - uśmiechnęła się blado - Rodzice zaciągnęli mnie do Arizony, bo znaleźli tam pracę i miałam tam razem z nimi  zamieszkać.
- Ale przecież jesteś tutaj - wtrącił zdezorientowany Louis wpatrując się w jej powiewające na wietrze włosy jak w obrazek. Nie dziwię mu się. Urodziwa  dziewczyna .
- No tak, bo wpadli w jakieś szaleństwo, zaczęli mnie kontrolować, więc wyprowadziłam się i przyleciałam z powrotem do Londynu. Jestem pełnoletnia. - wytłumaczyła - I jest mi głupio, że nie byłam przy niej wcześniej.
Harry poklepał ją po kościstym ramieniu.
- Nie martw się,nie jesteś niczemu winna.Sprawy same się tak potoczyły.
- Właśnie - przytaknąłem - Ale postaramy się w szóstkę z całych sił pomóc Britt.
Westchnęła ciężko.
-Miejmy nadzieję.
Zapanowała niezręczna cisza, teraz każdy na sto procent o niej myślał. Zastanowiłem się nad słowami Charlie.
Ona czuła się głupio, że nie była przy niej, tym samym sprawiając ,że i ja się tak poczułem. Opuściłem ją na dwa lata, byłem zajęty karierą.Okropne uczucie.
- A właściwie Niall, to jak ty chcesz ją stamtąd wydostać ?- zapytał Liam,a wszyscy pozostali wbili we mnie spojrzenia.
Podrapałem się po karku, bo nie wiedziałem sam, jaką tak naprawdę mam strategię.
- Jestem jeszcze w procesie twórczego myślenia.
Roześmiali się.
-Proszę, nie myślmy na  razie  o psychiatrykach, okej ? - zabrał głos Zayn , po raz drugi przez całą drogę - Mamy masę spraw na głowie, a Paul na dodatek stara się nam wciskać w każdy wolny termin jakieś wywiady.
- Jakbyście już ich mało mieli - prychnęła blondynka,poprawiając kołnierzyk poprzecieranej dżinsowej kurtki.
- Jesteś fanką, mm ? - pokiwał brwiami Louis , a ona lekko się speszyła.
- Wcale nie jestem założycielką waszego funclubu - uśmiechnęła się promiennie.
Rozmawialiśmy długą drogę i atmosfera bardziej się rozluźniła, a Charlie okazała się naprawdę fantastyczną dziewczyną.
~Perspektywa Charlotte~

Yo, my best friend, best friend til the very end
Cause best friends, best friends don’t have to pretend
You need a hand, and i’m right there right beside you
You in the dark, i’ll be the bright light to guide you
‘Member the times, times, times sneaking of the house
All of the times, times, times that you had the doubts
And don’t forget all the trouble we got into
We got something you can’t undo, do

Laughing so damn hard
Crashed your dad’s new car
All the scars we share
I Promise, I swear

Wherever you go, just always remember
That you got a home for now and forever
And if you get low, just call me whenever
This is my oath to you
Wherever you go, just always remember
You never alone, we're birds of a feather
And we’ll never change, no matter the weather
This is my oath to you

Nuciłam tą piosenkę chyba po raz tysięczny dwunasty. Utkwiła mi w pamięci niczym ta durna melodyjka z automatu do gier. Tekst przypominał mi stare czasy , które ja i Brittany spędzałyśmy razem. Całymi dniami nocowanki, plotki, słuchanie muzyki, tańce, śpiewy, rozbijanie samochodów.. ale to przez przypadek. Ona zrobiła dla mnie tyle dobrego, a teraz nawet mnie nie pamięta. Jej rodzice byli wspaniałymi ludźmi i naprawdę szkoda mi siebie, że nie było mnie przy niej podczas gdy tak cierpiała. Przeklęta Arizona. Przekroczyłam próg mieszkania, zdjęłam kurtkę oraz buty i udałam się na schody Zatrzymał mnie dziadek, który oderwał wzrok od gazety. Przeprowadził się do nas, bo miał problemy zdrowotne, a w mieszkaniu był sam, więc najwidoczniej uznał że lepiej będzie, gdy zaopiekuje się nim jego córka Ashley,zwana też moją mamą. Odłożył swoje ekscytujące polityczne ploteczki na potem i podszedł do mnie z uśmiechem na lekko pomarszczonej twarzy. Pogłaskał mnie po głowie, zawsze tak robił.
- Gdzie się podziewałaś, wnusiu ?
Odwzajemniłam uśmiech.
- Odwiedziłam przyjaciółkę.
Wymuszałam ten uśmiech, no bo kto byłby szczęśliwy wiedząc o tym, że najlepsza przyjaciółka od dzieciństwa o nim zapomniała.
Staruszek ruszył z powrotem na swój fotel, a ja pobiegłam do pokoju na górę. Usiadłam na łóżku i podwinęłam rękaw bluzki. Mój nadgarstek oraz miejsce pod łokciem zajmowały dwie duże blizny, które zawsze starałam się skutecznie chować pod jakimkolwiek  długim rękawem. Nikt się nie zorientował. Jedynie Britt wiedziała, że się tnę. A może raczej cięłam ? Pomogła mi z tego wyjść. Patrzenie na te "ozdoby" było zbędne i bolesne, a one same w sobie budziły mój wstręt.Każda większa od drugiej, o innej symbolice i powiązane z innymi okresami czasów , gdy zostały wykonane. Pierwsza, zarazem najmniejsza była moim pierwszym spotkaniem z żyletką. Miałam wtedy dość zakazów i rozkazów i jest to tak jakby symbol najczystszego buntu. Moje czyste błękitne tęczówki powędrowały centymetr lub dwa dalej, napotykając bliznę średniej wielkości. Po zerwaniu z chłopakiem, trzecia już większa z nudów, najzwyczajniejszego w świecie uzależnienia od ostrego przedmiotu. Lubiłam patrzeć na krew, nie bałam się horrorów, ale  nikt nie wiedział, że w duchu nadal jestem niepoprawną romantyczką i wciąż czekam na księcia ujeżdżającego białego rumaka. Mój entuzjazm ostudzała Brittany,mówiąc, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, że nie ma nigdzie takiego księcia. Po śmierci jej rodziców nawet nie wyobrażała sobie ponownego uczucia miłości, nie pamięta zapewne jak wspaniały jest smak dwóch zetkniętych w pocałunku ust, nikogo już nie kocha miłością tak czystą, odkąd przeżyła życiową tragedię. Usłyszałam jak ktoś szybko wchodzi na górę, a za ścianą w pokoju obok rozległ się odgłos rzucanej na łóżko torby. Zerknęłam na naścienny zegar,który wskazywał godzinę 22.14 . Chwilę później usłyszałam ciszę, którą raz co raz przerywało ciche wzdychanie.
Obciągnęłam rękawy brązowej bluzki i ruszyłam do pokoju rodziców. To co zobaczyłam mną wstrząsnęło. Matka obściskiwała się z jakimś obcym mężczyzną.  Nie wiedziała mnie,  bo w mig opuściłam pokój i zeszłam na dół.Dziadek nie widział , że mama kogoś przyprowadziła bo sam zasnął na bujanym fotelu,przykryty sosnowym kocykiem , z gazetą w rękach i okularach na nosie.
Zabrałam gazetę, by było mu wygodniej i robiłam herbatę owocową, by usiąść i spokojnie zastanowić się nad mamą i ile ta zdrada może trwać.
~Perspektywa Brittany~
Ciężko po latach kogoś rozpoznać.Co prawda jestem pewna, że gdzieś mogłam dostrzec zarysy sylwetek tych sześciu osób,które odwiedziły mnie dzisiaj.  Mój kuzyn, przyjaciółka i ten debil, który nazwał się moim chłopakiem. Nie mam całkowitej amnezji, tylko luki w pamięci.  Chociaż właściwie nie był brzydki, nikt z nich nie był brzydki. Przeciwnie. Wszyscy byli zadbani, fajny styl, bystre oczy oraz miłe uśmiechy.  A ta blondynka .. Charlie ... także nie opierałam się wrażeniu że ją znam. Nie wróci po mnie już nikt. Siedzę w psychiatryku długo, ale już jest ze mną  w porządku. Nie majaczę, nie zachowuję się jak wariatka , ale wstrząsnęło mną to, że straciłam rodziców, jeden po drugim. Nie miałam nikogo z kim mogłabym zamieszkać, zostałam sama w Londynie. Do Nialla nie miałam odwagi się udać, miałam swoją dumę i nie chciałam nikomu się narzucać.  Z rozmyśleń przerwała mnie nagła ciemność, otaczająca wszystko wokół mnie. Zgasili światła, tu każdy ma określoną godzinę do spania. Położyłam się na łóżku przykrywając zimną kołdrą i moje brązowe oczy powędrowały na album leżący na szafce obok. Charlie prosiła bym go przejrzała,rzeczywiście może sobie coś przypomnę. Długą ręką chwyciłam album i chowając się z nim pod kołdrę , zaczęłam oświetlać zawarte na nim zdjęcia latarką. Na pierwszym znajdowało się zdjęcie, moje, Charlie i naszych rodziców na rodzinnym grillu . Do oczy napłynęły mi łzy, widząc ponownie znajome twarzy ludzi, którzy byli mi tak bliscy.  Następna fotografia pokazywała mnie i Charlotte przy samochodzie z jakimś przystojniakiem. Na siłę wpatrywałam się w ilustrację, starając się przywrócić pamięć.
~*~
- No mówię ci  zrób tak jak w "Call me maybe" - poradziła po raz kolejny blondynka wskazując na chłopaka , który na słońcu mył swój samochód. Brązowa, niesforna grzywka i włosy , błyszczące oczy i rumiane policzki na bladej cerze. Biała bokserka na ramiączka i czarne rurki plus czapka typu 'krasnal'.
Niezwykle ładny chłopak. Wzdychałam do niego od tygodni.
- Nie, nie mam zamiaru robić z siebie idiotki prężąc się na masce samochodu - roześmiałam się,a ona pokiwała przecząco głową.
- Nie na masce, gdzieś indziej.
Spoliczkowałam ją wzrokiem i ponownie zerknęłam na nastolatka, który polewał szlauchem pistacjowy samochhód.
Odwrócił się do mnie w tym samym czasie, jakby wyczuł,że się na niego patrzę i uśmiechnął się słodko. Zwróciłam się do Charls i chwyciłam od niej gąbkę.
- Pomóż mi myć to auto - rzuciłam zdecydowanie,  a ona wyszczerzyła się i podstawiła mi wiadro napełnione pianą.
~*~
Uśmiechnęłam się, bo coś jednak z siebie wydusiłam. Nagle  jakby znikąd zawiesiłam wzrok na ochroniarzu przy moich kratach . Pośpiesznie odłożyłam niebieską rzecz i przekręciłam się na bok, zapadając w sen.

niedziela, 10 marca 2013

Chapter 1 " Luki w pamięci"

Bardzo przepraszam za długość 1 rozdziału, to tak na wstępie i chciałabym podziękować za takie miłe komentarze zawarte pod prologiem<3
 ~*~

~Perspektywa Nialla ~
To niewiarygodne. Nadal nie mogę się oswoić z tym,co dzieje się teraz wokół  mnie. Zacząłem solo od X-Factora.  Potem kiedy straciłem nadzieję, wezwano mnie przed jurorów. Mnie i czterech pozostałych młodych chłopaków, z którymi nie miałem szczególnego kontaktu. Połączono nas w grupę i trafiliśmy pod opiekę Simona Cowella. One Direction.Tak właśnie się nazywamy. Było skromnie, na luzie i bez zbędnych nadziei na to, że nasze życie może  się zmienić. Zajęliśmy 3 miejsce , a jesteśmy sławniejsi od zwycięzcy...jak już wspomniałem - niewiarygodne. Tłumy fanek na całym świecie,dwie płyty, super kontrakty i występy na prestiżowych imprezach.
Panie i panowie : One Direction!

Liam James Payne,Zayn Javaad Malik, Louis William Tomlinson , Harry Edward Styles oraz ja , ten najniższego wzrostu ~ Niall James Horan. Jedyny w zespole Irlandczyk.
Włożyłem do uszu czarne małe słuchawki, nastroiłem gitarę i spoglądałem nerwowo na zadowolonych chłopców. Oni przywykli i nie stresowali się przed występem. Sądzę, że dużo wydoroślałem przez te dwa lata.
Spojrzeliśmy jeszcze raz z chłopakami na scenę i uśmiechnęliśmy się słysząc odgłosy pisków i krzyków naszych fanek. Jak zawsze martwiłem się by nie sfałszować, by dobrze zagrać.
Nasze stopy powędrowały na ogromną scenę,nad którą znajdował się napis z logo zespołu i miliony reflektorów.Moje serce zabiło mocniej i z zapartym tchem obserwowałem te wszystkie dziewczyny.
Liam zabrał głos, na oficjalne otwarcie koncertu, a potem przekazał mi mikrofon. Upewniając się, czy na pewno jest włączony przystawiłem do niego wargi.
- Wow... nadal nie wierzę w to, że tyle was tu jest. Chciałbym razem z chłopakami zadedykować wam jedną z naszych i moich osobiście ulubionych piosenek. Zaczynamy.
Josh zaczął walić w bębny,chłopcy zbliżyli się do mikrofonów i rozbrzmiewały dźwięki gitary.
Harry:
Do you remember summer ‘09?
Wanna go back there every night,
Just can’t lie, was the best time of my life,
Lying on the beach as the sun blew out,
Playing this guitar by the fire too loud,
Oh my, my, they could never shut us down

Louis:
I used to think that I was better alone,
Why did I ever wanna let you go?
Under the moonlight as we stared at the sea,
The words you whispered I will always believe

Niall:
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah,
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah,
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah

Liam:
Yeah, we were together summer ‘09,
Wanna roll back like pressing rewind,
You were mine and we never said goodbye

Louis:
I used to think that I was better alone
(Harry: better alone)
Why did I ever wanna let you go?
(Liam: let you go),
Under the moonlight as we stared at the sea
(Harry: stared at the sea),
The words you whispered I will always believe

Niall:
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah

R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again, yeah
I want you to
R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again, yeah

I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah

I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah

Wokół po skończonej piosence rozległy się gromkie brawa i już przestałem się denerwować. Było jak zwykle. Reflektory o lekko złocistym odcieniu  oświetlały całą ponurą salę.  Transparenty z napisem " We love 1D" oraz brytyjskie flagi. Wykonaliśmy jeszcze parę piosenek, by móc zejść ze sceny i udać się na szybki odpoczynek do domu.
~*~
- Jak zwykle było genialnie - rzucił zadowolony Harry przekraczając próg garderoby.
Liam parsknął śmiechem.
- Miej ty człowieku trochę skromności. - pouczył go zdejmując przy okazji koszulę w kratę i rzucając ją na pierwsze lepsze krzesło.
- Ależ ja jestem skromny - naburmuszył się zielonooki i również tak jak wszyscy zaczął zdejmować elementy garderoby przebierając się w wygodniejsze ciuchy.
Mi został do znalezienia tylko ulubiony sweter i byłem gotowy by wyruszyć z powrotem do domu.  Harry rozczesywał włosy, Louis pocierał palcami o zęby , Liam szukał jakichś dresów , Zayn bez przyczyny wgapiał się w lustro, majstrując z różnymi wyrazami twarzy.  Było nieprzyjemnie cicho, bo każdy w tym momencie skupiał się tylko na sobie.
- Odwiedzicie ze mną moją kuzynkę ? - odezwałem się , a kumple skierowali na mnie wszystkie spojrzenia.
- Czy to laska ? - zapytał Harry, ruszając w zawadiacki sposób brwiami.
Nie pamiętałem jej. Wiem,że jest i że dzieje się z nią ostatnio coś niedobrego i że znajduje się w klinice psychiatrycznej. Ostatni raz z nią rozmawiałem z jakieś 2 lata temu, ona namówiła mnie na wzięcie udziału w X-factor. Nigdy nie zachowywała się jak wariatka , ale po zostaniu sierotą zdaję sobie sprawę, że musiała doznać szoku.
- Nie wiem , nie patrzę w jakiś szczególny sposób na swoją rodzinę, Hazz.  - syknąłem mając dość zachowania przyjaciela, który zarywał do dziewczyn ile wlezie.
- Nie denerwuj się tak.
- Ja się nie denerwuję - sięgnąłem po komórkę - Jestem opanowany.
- A gdzie ta kuzynka mieszka ? - zapytał za to Zayn odrywając z zaciekawieniem oczy od błyszczącego lustra.
Podrapałem się z tyłu głowy i zastanawiałem się jak wyjaśnić im to, że bliska mi osoba mieszka w psychiatryku.
- W .. dużym domu - rzuciłem na szybko.
- O, to musi być bogata. - główkował się Louis.
- Mhm..i ma tam naprawdę porządny monitoring - dodałem.
Liam przyuważył mój lekko poddenerwowany wyraz twarzy.
- Coś czuję, że ona w takim pięknym domku nie mieszka, w takim razie gdzie, Niall ? - podniósł brew.
Odetchnąłem głęboko.
- No dobrze... teraz obecnie zamieszkuje psychiatryk.
Ich źrenice poszerzyły się  i nie wiedzieli przez chwilę co mają powiedzieć.
- Nie dość, że może być brzydka to psychiczna ? - mamrotał zdezorientowany Styles.
- Nie masz prawa się tak wyrażać o mojej rodzinie !
Louis przytaknął.
- Właśnie Harry, nie musisz być niemiły kiedy ktoś może mieć jakiś problem.
 - Ja tylko mówię.
Zmarszczyłem brwi.
- To jak , pojedziemy do domu, zjemy coś i odwiedzimy ją ?
- Czemu nie, może być zabawnie..
Zmroziłem Liama wzrokiem, on za to uniósł ręce w geście obronnym.
- To nie miało tak zabrzmieć.
~*~
~Perspektywa Brittany ~

Zimno mi. Trzęsie. Znowu słabnę. Mam dosyć.  Dzisiaj rano podano mi tą jedną szklaneczkę wody, na którą czekałam całą noc i wczorajsze popołudnie.  Dlaczego tu jest tak żywo, pełno ludzi, wrzasków , a ja nadal czuję się martwa ?  No bo wszystko się zgadza. Mam potargane włosy , moje ciało jest zmrożone, blada jak u trupa cera, nieobecny wyraz oczu i biała szeroka sukienka. Jeżeli tak to w ogóle można nazwać. Wyblakła, niewyróżniająca się, zamknięta w sobie, siedząca cicho. Jakby mnie tu wcale nie było. Nawet woda była lodowata. Personel tutaj nie starał się nawet nikomu pomóc, ignorował pacjentów wołających o pomoc, właściwie nie wiem po co się tu zatrudniali. Żeby być, nic nie robić i po prostu zbierać kasę ? Jedynym plusem było to, że każdy w swojej ciasnej przestrzeni miał swoje malutkie radio , dzięki któremu można było słuchać muzyki. W tym momencie leciała piosenka Little Mix- Madhouse . Cóż za zbieg okoliczności. Poczułam się jak żywo wyjęta z tej melodii , wtem przeniosłam swój wzrok na pewną blondynkę i pielęgniarkę, które stały przed moją 'celą' tak to nazywałam.
- Wchodzisz tam na własną odpowiedzialność. - ostrzegła kobieta, a dziewczyna na oko w moim wieku przytaknęła.
- Chcę wejść - powiedziała pewnie i już za chwilę stała przede mną w jednym pomieszczeniu.
Od niechcenia zerknęłam na blondynę , która przykucnęła obok mnie.
- Britt, jak się czujesz ? Wybacz, że cię nie odwiedzałam, ale byłam w Arizonie. - głaskała mnie po rękach.
Nie poznawałam jej. Jedyne co wiem to to, że po wypadku samochodowym miałam nieraz luki w pamięci.
- Brittany - powtórzyła, a jej niebieskie oczy zaczęły powoli zachodzić łzami - Nie poznajesz mnie ? Jestem twoją najlepszą przyjaciółką.
Nadal pustka. Gapiłam się na nią bez żadnych emocji.
- To ja, Charlie.Przypomnij sobie - ścisnęła mocno moje dłonie.
Pokręciłam przecząco głową.
- Przykro mi. - szepnęłam - Ale naprawdę nie pamiętam kim ty jesteś.
Drzwi otworzyły się po raz kolejny i tym razem moje oczy napotkały pięciu przystojnych chłopaków. Charlotte także obróciła się i na jej policzki wstąpił rumieniec. Pierwszy, blondyn wyglądał na zdezorientowanego faktem,  że są tu dwie osoby, gdy on spodziewał się prawdopodobnie jednej. Pozostali patrzyli na mnie, raz na Charlie z uśmiechem na ustach.
- Obie laski, ale która to twoja kuzynka ? -zabrał głos szatyn z grzyweczką.
Blondynek wskazał na mnie, siedzącą na łóżku. Podeszli do mnie bliżej, a Charlotte stanęła dalej, podpierając plecami o ścianę .
Jak zwykle kucnęli obok mnie.
- Cześć, Brittany.. -wyjąkał zmieszany chłopak ze spodniami z obniżonym krokiem  - Pamiętasz mnie, nie widzieliśmy się dwa lata, ale jestem twoim kuzynem. Niall Horan. - mówił, gdy ja patrząc na niego starałam się coś na siłę sobie przypomnieć.
- Niall ? - powtórzyłam zapisując w pamięci jego imię. Przytaknął, a w błękitnych tęczówkach chłopaka zobaczyłam iskierkę nadziei. - Przykro mi...ja naprawdę nie pamiętam - odrzekłam skruszona.
Chłopak o brązowych kręconych włosach i szmaragdowych oczach chwycił mnie za dłonie i spojrzał w oczy.
- Mnie też nie pamiętasz? Jestem Harry, twój chłopak.
Zmarszczyłam brwi.
- No więc HARRY, może i nie pamiętam, ale nie jestem idiotką - rzuciłam, a on się roześmiał.
- Bystra i ostra.
Niall wywrócił oczami .
- Nie zarywaj do niej - wskazał palcami na kolejno ustawionych trzech chłopaków-To  jest Liam, Zayn i Louis.
Pomachałam im nieśmiało.
- Cześć.
Oni jeszcze zaczęli rozmawiać z Charlotte,  a ja poczułam się dziwnie.  Dzisiaj znowu dostałam tabletki, ba, chyba z jakiś kilogram !
~Perspektywa Nialla ~

W tym miejscu nie zgadzało mi się nic. Nic a nic. Tu było inaczej niż w innych zakładach psychiatrycznych. Z tą dziewczyną też miałem pewne przypuszczenia. Nie zachowuje się jak wariatka, widać że jest chętna do rozmowy, jedyne co jej dolega to amnezja. Odbiegłem trochę od rozmów z chłopakami i najlepszą przyjaciółką Brittany, zerknąłem na samotną dziewczynę kurczowo trzymającą się za brzuch. Cera nabawiała się coraz bardziej bladego i sinego odcienia, ręce zaczęły się trząść a w brązowych oczach malował się strach, rozdrażnienie, rozpacz i szok. Oddychała nierówno. Zareagowałem i natychmiast znalazłem się przy dziewiętnastolatce , która wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować.
- Ej,ej. -  głaskałem ją po ramieniu - Dobrze się czujesz? Co ci jest?
- Nie wiem - wyszeptała - Kim ty do cholery jesteś, gdzie ja jestem, co tu się dzieje ?! - zaczęła nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu i złapała się za głowę - Ciasno tu, nie wytrzymam, te ściany się kurczą, zabiję się tu, w środku .
Traciła kontrolę. Nie byłaby taka, gdyby nie podawali jej tyle leków na różne schorzenia. Zobaczyłem pielęgniarki i ochroniarzy przy wejściu.
- Ej, jej trzeba pomóc ! - krzyknąłem, a wtedy chłopcy, Charlie i pielęgniarka z dwoma osiłkami obrócili się do mnie. - Ona zaraz zwymiotuje.
- Tak, tak dziecko. Jestem profesjonalistką, nie wierzę w takie bajeczki - prychnęła kobieta i odeszła mamrocząc coś o mnie pod nosem.
Zayn podbiegł do mnie.
- Britt, wytrzymasz troszeczkę ? - zapytał , a ona mizernie pokiwała głową, gdy malusieńkie kropelki potu zaczęły spływać gorączkowo po jej czole.
- Ciasno tutaj - powtarzała się i złapała za kolana, kurcząc się sama. Nerwowo kołysała się w przód i w tył - Wyjdźcie stąd, nic tu po was.
Blondynka ,która wcześniej podpierała się o ścianę również podeszła do przyjaciółki.
- Nie ma mowy..
- Wyjdźcie, błagam was !  - podniosła ton głosu , który nabrał niebezpiecznie groźnego zabarwienia.
Ochroniarze słysząc jej krzyki, nagle zareagowali. Wtedy kiedy ich nie potrzeba, to reagują. Stanęli wyczekująco aż ja, chłopcy i blondi wyjdziemy zostawiając brunetkę samą.
-  Wyciągniemy cię stąd - obiecałem zanim wyszedłem.
- Tak,przysięgamy. - dodał Zayn i wyszliśmy.
W środku została Charlie, która wyjęła z torebki błękitny album ze złotymi zdobieniami.
- Przejrzyj to w wolnym czasie,może coś sobie przypomnisz - cmoknęła ją w czoło - Trzymaj się.

piątek, 8 marca 2013

Prolog.

Okna zabite deskami , jedno łóżko dość kiepskiej jakości, z białą poduszką i kołdrą. Obskurne szare ściany, drzwi można zobaczyć jedynie przez kraty. Brązowe oko dziewczyny po raz kolejny obserwowało panującą w swoim otoczeniu scenę, która znajdowała się przed kratami. Znajdowała się tam ta pielęgniarka. Ta sama w białym stroju roboczym, z włosami związanymi w staranny, dokładny kok, z którego nie wypadał ani jeden czarny jak smoła kosmyk idealnie przyciętych włosów. Obok niej , koleżanka z sąsiedniego pokoju dziewczyny. Kłóciły się o coś. Zaniepokoiło to pielęgniarkę i przeraziła się zachowania młodszej " wariatki ", na skutek czego u boku białej kobiety zjawili się ochroniarze , podając jej strzykawki wypełnione jakimś świństwem.  Momentalnie szybkim ruchem ręki sięgnęła przedmiotem do ramienia rudej dziewczyny i wstrzyknęła jej jakieś leki, dlatego teraz stała się potulna jak baranek.
Faceci w białych frakach zaciągnęli ją z powrotem do celi, mylnie nazywanej pokojem.
Po raz kolejny dziewczyna poczuła zimno białych kafelek podłogi na swoich bladych małych stopach. Wstała ze skrzypiącego łóżka i skierowała się do krat. Umieściła ręce na dwóch z nich , a jej twarz była jak zwykle sina, blada i bez zupełnej chęci do życia.
- Podejdzie tu ktoś w końcu ? - odrzekła spokojnym, osłabionym głosem. Nie miała siły go podnosić, po śniadaniu była faszerowana różnymi lekami i godzinę temu to samo. Działały na nią jak trucizna. Z każdą strzykawką lub tabletką czuła się coraz słabiej. Nie chcieli mieć kłopotów z młodymi psychicznymi ludźmi, więc ułatwiali sobie życie chociażby dając im środki usypiające.
Pielęgniarka podeszła do niej, zachowując bezpieczną odległość.
- Czegoś potrzebujesz ?
Przetarła dłonią czoło i ponownie bardzo blisko zbliżyła swoją twarz do krat.
- Moje..usta..są suche. - wyszeptała - Proszę, dajcie mi pić.
Kobieta pokręciła przecząco głową.
- Znasz zasadę, Brittany. - rzuciła ze stoickim spokojem - Jedna szklanka wody na dzień. I była rano.
- Ale ja naprawdę nie wytrzymam, proszę.
Uśmiechnęła się chytrze i odeszła od celi kompletnie ignorując słowa brunetki.
Zrezygnowana ledwo na własnych nogach zdołała pójść do łóżka. Zimne te kafelki.
Drżącymi nogami w końcu dotarła do miejsca spoczynku i położyła się na białej, oziębłej pościeli.
Tu wszystko było takie. Pełno wrzasków, zimne i pozbawione współczucia. Ona z czasem przyzwyczajała się i zaczęła taka być. Chłodna jak pomieszczenie, oziębła jak pościel na której przyszło jej spać, pozbawiona współczucia jak personel psychiatryka, w którym teraz była.
Wtuliła twarz do poduszki, skuliła się i przekręciła na drugi bok. Słabo jej. Jej powieki niczym automatyczne zasłony opuszczały się w dół. W końcu je zamknęła. Zlapała ręką za róg poduszki i mocno ją ścisnęła, zostając  w takiej pozycji.
"Ja marzę tylko o tym, żeby stąd uciec."
~*~
No i dziewczyny, mamy prolog <3 Nie wiem czy podoba wam się perspektywa psychiatryka, ale strasznie mnie na to naszło.  Komentujcie to dowiem się czy jest sens, to pisać ;*

 Czytasz = Komentujesz ;*